W Wielkiej Brytanii zrobiło się bardzo głośno niedawno o
rynku biletowym za sprawą dokumentu wyemitowanego przez Channel 4 pt.„The Great Ticket Scandal”. Przedstawiono w nim praktyki stosowane przez brytyjskie
internetowe serwisy wymiany biletów, takie jak Viagogo i Seatwave. Podstawowy
zarzut postawiony im polega na tym, że bilety wystawiane tam nie pochodzą od
innych fanów, ale od zawodowych handlarzy, albo są im przydzielane przez samych
organizatorów. Bilety na wiele koncertów na Wyspach wyprzedają się bardzo
szybko, po czym można je nabyć na wspomnianych stronach. Prawo pozwala tam na
ustalanie dowolnej ceny za odsprzedawane bilety. W przypadku rozchwytywanych
koncertów, są one więc oferowane po cenach zdecydowanie wyższych od ceny nominalnej.
Okazuje się zatem, że serwisy wymienione w programie, czasem w porozumieniu z
organizatorami, skupują bilety, żeby później sprzedać je zdesperowanym fanom z
dużym zyskiem.
Zapewnienie bezpieczeństwa transakcji na rynku wtórnym jest
prezentowane jako główna zaleta, którą dają serwisy wymiany biletów. To prawda,
że dzięki nim ze spokojem możemy nabyć bilety z drugiej ręki, co inaczej związane
jest ze sporym ryzykiem. Jednocześnie nie dziwi oburzenie jakie wywołały fakty
ujawnione przez dziennikarzy Channel 4 i wątpliwości co do intencji serwisów z
zasady mających pomagać fanom. Pojawiają się więc głosy, takie jak ten na blogu TheNextWeb UK, że należy wprowadzić ograniczenie ceny odsprzedawanych biletów
do ceny nominalnej. Przeciwnicy tego rozwiązania odpowiadają, że skutkowałoby
to powstaniem czarnego rynku, na którym kupujący narażeni byliby na oszustów. Argumentem
drugiej strony jest to, że taki rynek i tak istnieje, natomiast Internet na
tyle ułatwił odsprzedawanie biletów, że ‘konikami’ stają się osoby, które
inaczej by takich ‘form zarobku’ nie stosowały. Jeżeli komuś udało się szczęśliwie
nabyć więcej wejściówek niż potrzebuje, czemu ma nie skorzystać z okazji, żeby na
nich zarobić. Cierpią na tym ci, którzy nie zdążą na czas zakupić wymarzonych
biletów.
Potrzeba istnienia serwisów pośredniczących w wymianie
biletów nie budzi raczej wątpliwości. Ułatwiają one sprzedaż biletów tym,
którzy je mają, a nie mogą wykorzystać, jak również tym, którzy poszukują
biletów oficjalnie niedostępnych. Pozwalają zapewnić bezpieczeństwo transakcji
zawieranych pomiędzy tymi stronami. Mimo tego muszą działać w pełni uczciwie. Na tej wartości rozwijamy pierwszy polski serwis wymiany biletów
AleBilet. Chcemy pomagać zarówno sprzedającym, jak i kupującym i oferować im
jak najdogodniejsze narzędzia. Oczywiście prowadzimy
działalność komercyjną i pobieramy prowizję przy zakupie biletów. Jednak jest ona
niezmienna i zawsze wynosi 15%. Użytkownicy cenią sobie wygodę, jaką za to
otrzymują, poziom obsługi i gwarancje jakie dajemy. Naszym celem jest, aby zapewnić polskim użytkownikom serwis dostosowany do ich wymagań, który pozwoli prosto sprzedać bilety oraz zawsze zapewnić im bilety, których szukają.
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń